Branża TSL to prawdziwe uniwersum, w którym dzieje się tak dużo, że potrzebna byłaby 24-godzinna transmisja “na żywo”, by być ze wszystkim na bieżąco. Dlatego w naszym cyklicznym przeglądzie staramy się mówić o tym, co naprawdę ważne; prezentować interesujące informacje, ciekawostki, sensacje oraz przybliżać dokonujące się w prawie zmiany. W tym tygodniu m.in. o trudnościach firm z branży transportowej na wspólnym unijnym rynku.

 

Testy całkowicie elektrycznej ciężarówki

Niektórzy wciąż uważają, że elektryczna rewolucja na drogach to raczej melodia przyszłości. Z drugiej strony cały czas pojawiają się sygnały, które wskazują, że wcale nie musi to być taka odległa rzeczywistość. W Polsce już trwają testy pierwszej w pełni elektrycznej ciężarówki. Pojazd Volvo FE Electric, bo o nim mowa, może pokonać na jednym ładowaniu 200 km, a jego DMC to 27 ton. Ten seryjny pojazd, w ramach prowadzonego w naszym kraju pilotażu, będzie obsługiwał popularne, działające na naszym rynku marki (m.in. z branży odzieżowej i meblowej). W tym czasie analizowana będzie efektywność ciągnika (m.in. zużycie energii oraz zasięg).

 

Branża transportowa z przeszkodami na wspólnym unijnym rynku

Firmy działające na wspólnym unijnym rynku nie mają łatwo, a zdaniem analityków, ta liczba przeszkód się wręcz nawarstwia. W ten sposób niektóre kraje łamią obowiązujące w Unii Europejskiej reguły o zakazie dyskryminacji przedsiębiorstw z innych krajów Wspólnoty. W „Czarnej księdze barier na wewnętrznym rynku”, przygotowanej przez Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii, znalazły się m.in. grzechy popełniane względem przedsiębiorców z branży transportowej. I tak, w jednym z unijnych krajów obowiązuje zasada, zgodnie z którą ciężarówki muszą mieć oznaczone martwe punkty, które mają wpływać na bezpieczeństwo innych uczestników ruchu – wyjaśnia dziennik „Rzeczpospolita”. Oznacza to dodatkowy obowiązek dla przedsiębiorców z innych krajów. Są oni zobowiązani do dostosowania swoich pojazdów do obowiązujących w danym kraju przepisów, nawet gdy ciężarówka przejeżdża przez kraj tranzytem. Za równie kontrowersyjne uznawane są przepisy wynikające z przyjętego przez Parlament Europejski tzw. Pakietu Mobilności. Szczególnie niepokojący jest przepis, na podstawie którego kierowcy zobowiązani będą do powrotu do bazy raz na osiem tygodni. Oznacza to, że pojazdy często będą wracać do bazy puste. To wszystko oznacza nie tylko wzrost biurokracji, ale też podwyższenie kosztów działalności przedsiębiorców.

 

Będziemy jeździć po drogach z… opon?

Takie rozwiązanie jest już stosowane w wielu krajach europejskich, azjatyckich, a także w Stanach Zjednoczonych. Przedstawiciele polskiej branży oponiarskiej chcą, by budowane w takiej technologii drogi stały się standardem również w Polsce. Mowa o wykorzystaniu w procesie budowy zużytych opon. Mieszanka gumy pochodzącej z takiego źródła oraz asfaltu w warstwie ścieralnej to przede wszystkim wzrost jakości eksploatowanej drogi, co zwykle przekłada się na żywotność oraz poprawę bezpieczeństwa i niższy koszt utrzymania nawierzchni – wskazują wnioskodawcy z Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego. To często także poprawa komfortu mieszkańców, bo zastosowanie takiego rozwiązania wpływa na ograniczenie hałasu. W Polsce, w oparciu o ten surowiec, zbudowano stosunkowo niewiele, bo zaledwie kilkadziesiąt kilometrów dróg.

 

Skradziono mu ładunek warty ponad 300 tys. Zapłaci z własnej kieszeni?

Niewykluczone, że przyjdzie mu zapłacić 320 tysięcy PLN, i to własnej kieszeni. Mowa o kierowcy pojazdu ciężarowego, prowadzącym na co dzień jednoosobową działalność gospodarczą. Jak poinformował Polsat News, pan Marcin przewoził swoim pojazdem telewizory z Polski (Gorzów Wielkopolski) do Włoch. W czasie tranzytu przez Niemcy, ze względu na ryzyko przekroczenia limitu czasu pracy, został zmuszony do postoju na jednym z parkingów. Tam skradziono mu towar – sprawcy przecięli linkę celną i zabrali 190 telewizorów o wartości 74 tys. euro. Fabryka, w  której ubezpieczony był sprzęt, otrzymała odszkodowanie od swojego ubezpieczyciela, który z kolei zwrócił się z wnioskiem o pokrycie kosztów szkody do firmy ubezpieczeniowej, w której polisę wykupioną miał pan Marcin. Ta jednak nie zgodziła się na zwrot kosztów, w związku z czym ubezpieczyciel producenta telewizorów zażądał zapłaty od kierowcy. Ubezpieczyciel pana Marcina stwierdził, że mężczyzna zaparkował na parkingu, który nie był wystarczająco bezpieczny. Przedsiębiorca nie zgadza się z argumentacją ubezpieczyciela. Panu Marcinowi grozi bankructwo.

 

Niefrasobliwe podejście do kwestii bezpieczeństwa

Lekkomyślność to najdelikatniejsze słowo, jakim można określić autora tego pomysłu. Przedstawiciele ITD przecierali oczy ze zdziwienia, gdy w zatrzymanym przez nich do kontroli pojeździe przyjrzeli się zbiornikowi paliwa. Jak się okazało, był on zabezpieczony rękawiczkami oraz pasem transportowym. Kontrola w pojeździe zatrzymanym nieopodal Rawicza ujawniła też w ciągniku siodłowym zużyte ogumienie, wycieki w układzie pneumatycznym i wadliwie działające hamulce. W jaki sposób taki pojazd pozytywnie przeszedł badanie techniczne? Odpowiedź brzmi: nie przeszedł. W tej sytuacji inspektorzy z Leszna mogli  tylko zatrzymać dokumenty pojazdu i zakazać kierowcy dalszej jazdy. Wobec przedsiębiorcy wszczęte zostało postępowanie administracyjne. Wyobraźni zabrakło także estońskiemu kierowcy, który swoim „tirem” przemierzał polskie drogi i w pewnym momencie, na „podwójnej ciągłej”, zaczął wyprzedzać inną ciężarówkę. W chwili wykonywania manewru droga zbliżała się do szczytu wzniesienia. Ta szalona i skrajnie niebezpieczna jazda Estończyka została zarejestrowana przez kamery nieoznakowanego radiowozu. Na kierowcę nałożono mandat w wysokości 1 tys. złotych.

 

Irish Ferries uruchomia sprzedaż biletów na nową trasę

W czasie, gdy DFDS przygotowuje się do rozpoczęcia obsługi trasy Dover-Calais supernowoczesną jednostką, inny popularny europejski przewoźnik przygotowuje się wielkimi krokami do wejścia na tę trasę. Irlandzki operator udostępnił już sprzedaż rezerwacji na nowe połączenie. Trasa obsługiwana będzie promem Isle of Inishmore, który będzie wykonywał na niej dziesięć rejsów dziennie (po pięć w każdym kierunku). Odejścia z Dover odbywać się będą o 4:30, 9:20, 14:10, 18:55 i 23:40 czasu lokalnego, a z Calais o 7:55, 12:45, 17:30, 22:15 i 3:10 czasu lokalnego (UTC+01). Pierwszy rejs odbędzie się 29 czerwca o 9:20, gdy statek w barwach irlandzkiego operatora opuści port w Dover. Przygotowując się do nowej roli, jednostka Isle of Inishmore przeszła niedawno prace modernizacyjne w stoczni Fayard. Irish Ferries stanie się bezpośrednim konkurentem dla DFDS i P&O Ferries. Obie te firmy, szykując się na wejście nowego gracza, zdecydowały się na podjęcie współpracy. Więcej informacji z branży promowej znajdziesz TUTAJ.

 

Źródła: Polsat News, ITD, policja.pl, Rzeczpospolita, wnp.pl, promyskat.pl

Jakub